Pisanie miało mi pomagać w uporaniu się ze swoimi myślami. Szkoda, że to pisanie to moje przekleństwo. Chciałabym pisać, ale nie potrafię... O czym to ja miałam... Ahhh nie o tym chciałam powiedzieć.
Wczoraj byłam tam, gdzie moje miejsce. W poradni leczenia nerwic, w miejskim szpitalu psychiatrycznym. To było moje miejsce na Ziemi. Tak można było wywnioskować z niedawnego posta... Było... Czas przeszły jest tutaj odpowiedni...
Byłam aby rozpoznać swoją osobowość. Na poznanie wyniku mojego testu, który robiłam jakiś czas temu. Zmieniłam również tym samym psychologa, a zarazem terapeutę. I nigdy nie czułam się gorzej. Zawiodłam się... Srogo się zawiodłam. Test nie powiedział mi nic nowego.
"Ma Pani zaburzenia nerwicowe... ale takie poważne." "Norma jest do 20 a Pani ma 220" "Widzę zbytnią wrażliwość... może nie tyle wrażliwość co zbyt mocne przejmowanie się wszystkim dookoła"
"Ma Pani odruchy depresyjne, ale to nie świadczy o samej depresji." "Ma Pani również zaburzenia odżywiania"
Nic nowego... to samo mogłam jej sama powiedzieć. Ale to nie było najgorsze... Najgorsze to to, że chciałam komuś powiedzieć o chęci rozcięcia swojej czaszki. Chciałam pomocy, bo zaczynam świrować coraz bardziej. Chciałam porozmawiać z kimś "mądrzejszym". Chciałam powiedzieć jak bardzo nienawidzę swojego głosu, swojego umysłu, swej duszy. Chciałam aby przestało boleć. A ona co? A ona miała mnie w dupie. W moim miejscu na Ziemi zostałam potraktowana jak śmieć. Persona non grata.
Omówiła ze mną wyniki, zapytała czy coś się zmieniło, czy mam faceta i powiedziała bym poszła zapisać się z nią na kolejną wizytę. Wtedy omówię formę terapii i tyle. Żadnej rozmowy, ciągnięcia za język, żadnych notatek. 15 min... Pieprzone 15 min u niej byłam by dowiedzieć się tego co już dawno wiem.
A tak bardzo chciałam porozmawiać... tak bardzo chciałam tej rozmowy. Dziękuje z całego serca tej nowej psycholożce. Dziękuję za to, że przekonałam się, że na NFZ nic Wam się nie chce...
A ja dalej zadaję sobie ból, spędzę weekend sama w domu i jeśli więcej tu nic nie opublikuję to szukajcie mnie po drugiej stronie lustra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz