Na początek małe sprostowanie.
Bardzo chciałam napisać tego posta i mimo iż nie jest doskonały liczę, że ktoś go przeczyta.
Brak doskonałości można tłumaczyć codziennym bólem głowy, bądź za dużą ilością myśli do spisania.
Zachęcam do komentowania i wyrażenia opinii nie tylko na temat świąt, ale również posta albo całego bloga.
Enjoy.
__________________________________________________________________________
Mamy dziś 24 grudnia 2015 roku. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć co to za data. Mamy okres świąt, najpiękniejszy czas w roku, kiedy wszystko cudownie świeci, a choinka w centrum miasta zawstydza niejednego ponuraka.
W tym czasie od dobrych kilkunastu dni niemal na każdym kroku atakują nas reklamy świąteczne, muzyka Last Christmas, i wiele wiele innych aspektów komercjalizacji świąt. Nie jestem pewna czy znicze w kształcie choinki są naprawdę potrzebne...
Ale zatrzymajmy się na chwilę na atmosferze wokół świąt. Ludzie sprzątają domy, szykują się na ten dzień od paru dni i nagle... przychodzi Wigilia i tak na dobrą sprawę nikt nie ma czasu (a może ochoty?) przeżywać tych świąt tak jak powinni. W spokoju i totalnie wyluzowani.
Ja od zawsze lubiłam święta. Jedzenie karpia, zupy grzybowej, nawet znienawidzonego barszczu ma swój urok i coś takiego magicznego. Ale to tylko jeden aspekt.
Od dłuższego okresu czasu święta są dla mnie czymś męczącym. Ubieranie choinki stało się przykrym obowiązkiem, gruntowne sprzątanie najgorszą karą, a składanie życzeń... karą po tysiąckroć. Sztuczna atmosfera jaka panuje zazwyczaj w moim domu jest co najmniej trudna do zniesienia. Ja ze sztucznym uśmiechem, czekająca tylko na prezenty (jestem materialistką), wolałabym pominąć cały ten cyrk z życzeniami i przejść do podarunków. Ale się nie da...
Dlatego zatrzymajmy się na życzeniach. Od lat powtarzam jedną i tą samą formułkę: "Zdrowia, szczęścia, pomyślności, pieniędzy, samochodu, domu i spełnienia marzeń" Wykułam ją prawie na blachę i zawsze, ale to zawsze jest to wyrzucane ze mnie jak automat. Bez zaangażowania, emocji czy nawet chęci i wiary w spełnienie moich słów. Poczułam na własnej skórze, że takie pobożne życzenia nie są wiele warte. Dlatego ten aspekt zawsze wyrzucam ze swojej głowy, chcąc jak najszybciej zabić myśli jedzeniem.
Święta są mi obojętne, z jednej strony sztuczna atmosfera pompowana niczym balonik, a z drugiej piękne oświetlenia i prezenty.
A jeśli już byś mi chciał złożyć życzenia, drogi Czytelniku, to mam dla Ciebie radę. Nie życz mi pieniędzy, bo z nieba mi one nie spadną. Nie życz mi szczęścia, bo szczęście jest ulotne. Nie życz mi miłości, bo żadna miłość nie zasługuje na takie cierpienie. Nie życz samochodu, domu, bo tego w prezencie mi Mikołaj nie przyniesie. Nie życz spełnienia marzeń, jestem twardą realistką. Jedyne co możesz mi życzyć to zdrowia, ale tego psychicznego (fizycznie nie narzekam), spokoju w duszy i w głowie oraz życz mi chęci do życia, bo tego nigdy nie otrzymałam.
Pytania? Ask me
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz