Wpatrując się w swoje oczy widzę jedynie strach i nieufność. Te ciągle szkliste, prawie zapłakane oczy wskazują na jedno, że cierpię. Oczy są odzwierciedleniem duszy, więc jaka jest moja dusza? Zapłakana? Poraniona? Czy też już jej dawno nie ma? Ten mój zdystansowany wzrok, zdecydowanie odstrasza większość ludzi do znajomości ze mną. Ale czy ja potrzebuję pseudo znajomych? Pseudo przyjaciół?
Dawno przestałam ufać ludziom. Ze wszystkich istot na ziemi ludzie są najokrutniejsi. Chamstwo i brak tolerancji przysłania wielu zdrowy rozsądek, który powinien górować nad wszystkim. Samotna wśród tłumu przechodzę obok innych, przyglądając się im jak by z boku. Robię wszystko by mnie nie zauważyli, bo nie chcę znowu cierpieć. Ludzie okazali się zbyt okrutni, a ja jestem zbyt wrażliwa na okrucieństwo.
W moim życiu króluje jedno przekonanie, że dawno przegrałam swoje życie. Żyjąc w nadziei iż mój los się odmieni, zatracam się we własnym odrębnym świecie. Dla wielu wydaję się dziwna, inni mnie nie lubią, jeszcze inni nie zwracają uwagi. Wolę jak nie zwracają uwagi. Nienawidzę być na świeczniku, oceniana i obserwowana przez innych. I chyba temu nie mam wielkiego szczęścia w miłości. Nie ufam facetom, a moja niska samoocena wprowadziłaby nie jednego do grobu.
Jestem samotna i samotna pozostanę. Nigdy nie będę gwiazdą, a jeśli cokolwiek w życiu osiągnę to będzie mój wielki, życiowy sukces.

Dziś krótko, bo i moje myśli są zbyt nieskładne by je ze sobą złączyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz